Skip to main content
Kategoria

Film

RICK I MORTY W CZASOPRZESTRZENI

Rick and Morty to amerykańska produkcja animowanego serialu, która zdobyła popularność w różnych częściach globu. Historia humorystycznych przygód dziadka i wnusia, ni to wysublimowana w formie, ni prostacka w przekazie. Serial został stworzony przez Justina Roilanda we współpracy z Danem Harmonem na potrzeby bloku programowego przeznaczonego dla widzów dorosłych o nazwie Adult Swim w sieci telewizji raczej dla dzieci, czyli znanego Cartoon Network. Dzisiaj spróbujemy zagłębić się w wielowymiarowy serial, którego piąty sezon ostatnio ukazał się w całości na jednej z platform telewizyjnych.

rickimorty.fandom.com

Produkcja ta w swoim zamiarze kierowana była do tzw. „dorosłych dzieci” szukających rozrywki po całym dniu korporacyjnej pracy. Co ciekawe, pierwotne plany serialowe miały opierać się na małej formule parodii filmu Powrót do przyszłości Roberta Zemeckisa. Właściwie z tych pierwowzorów bierze się nie tylko sposób wizualizacji głównych bohaterów serialu przypominających Marty’ego McFlya i Dr. Emmetta L. Browna wraz z wehikułem czasu, ale także silny wątek gatunkowy oparty na styku kina przygodowego, komediowego i fantastyczno-naukowego. Szczególnie kontekst popularnonaukowy, zdaje się stanowić interesujący punkt rozważań dotyczących przygód Ricka i Mortiego.

Projekt ten z jednostkowej parodii, przerodził się w autonomiczne dzieła popkultury, zaskarbiając sobie rzesze fanów, szczególnie po udostępnieniu serialu w serwisie VOD w 2016 roku, również w wersji polskojęzycznej. Same początki serialu sięgają jednak koncepcyjnie końcówki 2013, następnie dzięki popularności i przychylnym opiniom krytyków, zdecydowano się na stworzenie drugiego sezonu w 2015 roku.

Tendencja wzrostowa popularności po wkroczeniu na platformę streamingową zaowocowała kolejnymi sezonami, w których nie brak odniesień także do bieżących wydarzeń z rzeczywistości. Według rankingu seriali opublikowanej na Filmwebie Rick i Morty pozostaje ciągle w pierwszej dziesiątce.

Rick i Morty w czasoprzestrzeni. Celowo zdecydowałem się na to określenie czasu, ponieważ ta kategoria organizacji przedstawianych wydarzeń, stanowi jeden z kluczowych elementów porządkujących fabułę. My właściwie ciągle nawet nie tyle jesteśmy w bezimiennej czasoprzestrzeni, ile w dążności do poznania alternatywnych rzeczywistości w odmętach galaktyki. To sprawia jednocześnie, że wątków i koncepcji jest cała mnogość, a każdy odcinek oprócz Proustowskich poszukiwań straconego czasu, daje nam literacki strumień świadomości utkany z ironii i wartkiej akcji wydarzeń, udziwnień i popkulturowego gongoryzmu. Kwiecistość wątków scala nam dana przygoda i element zaznaczony w tytule wokół którego orbitalnie krążą inne elementy. Może to być kadź z kwasem, Prometeusz, wielkie pochłanianie, albo szmaragdowy obiekt pożądania. Nie można zapomnieć także o Ogórze Ricku, który znalazł swoich filozoficznych wielbicieli.

To chyba najbardziej ujmuje – koncept, do którego prowadzą różnorodne przygody alkoholika-naukowca Ricka Sancheza i jego wnuka Mortiego. Czasem pojawia się wraz z nimi siostra Ricka, Summer, rzadziej rodzice: Beth i quasi-nieudacznik Jerry. Szczególnie Rick jest postacią, która zdobywa serca widzów swoim słownym sarkazmem i ekscentryzmem. Wielowymiarowość i mnogość galaktyczna Ricków i Mortich, każe nam dodać, że główny z nich pochodzi z wymiaru C-137. Właściwie ta gra kontrastami jest kolejnym z elementów fabularnych, który pobudza odbiorcę, a zaznacza się to chociażby w postaci Mortiego, zblazowanego nastolatka, będącego przeciwieństwem Ricka.

Analizując kwestię gatunkowości tego serialu, o której już była mowa, warto dodać, że jest on w pełni niejednoznaczny a dany gatunek uzależniony jest od odcinka. Oczywiście są pewne elementy wspólne, dzięki którym stwierdzić możemy, że bliżej tej produkcji do komedii niż tragedii, jednak genologicznie można mówić zarówno o komedii pomyłek, jak i o produkcji pełnej akcji, przygody, wreszcie formy animowanej i przeznaczonej dla odbiorców starszych, powyżej szesnastego roku życia.

To, że analizujemy „kreskówkę”, stanowi bardzo często największy element zdziwienia w chwili gdy opowiadamy o przygodach Ricka i Mortiego. Trudno w tym sensie zwrócić uwagę na geniusz koncepcyjny twórców serialu, niejednorodność gatunkową, podpartą aktualnością prezentowanych wydarzeń. Bo ta pętla czasowa zaznaczona w przygodach głównych bohaterów serialu, jak i alkoholizm Ricka i rozchwianie emocjonalne Mortiego, pozwalają zapomnieć o bezsensie świata. W tym punkcie ważnym kontekstem staje się szeroko pojmowana teoria odzwierciedlenia, czyli mnogości wątków i odniesień zawartych w omawianym serialu.

To co w sposób najbardziej oczywisty zdaje się wynikać z takiego rozumienia, wypływa z aspektów naukowych i filozoficznych fabuły. Na takie spojrzenie naprowadza nas wiele kanałów w serwisie YouTube zajmujących się analizą popkultury. Jednym z nich jest Człowiek Absurdalny, który w swoim „filmowym szocie”, czyli szybko opracowanym temacie filozoficznym zwraca uwagę na zagadnienie prawdziwej odpowiedzialności i złej wiary w kontekście Ricka Sancheza, Jean-Paula Sartra i Nietzschego.

OGÓR RICK JAKO MANIFEST FILOZOFICZNY

Pikle. Odcinek o ogórze Ricku, zrobił prawdziwą rewolucję filozoficzną w Internecie. Trzeci odcinek, trzeciego sezonu, w trakcie którym Rick zamienia się w ogórka celem ograniczenia swojej wolności poprzez ograniczenie możliwości, aby uniknąć udziału w terapii rodzinnej. W kontekście filozoficznym- egzystencjalnym Sartre wskazuje tutaj na tzw. działanie w złej wierze.

A na dokładkę Nietzsche i jego „Gott ist tot” zwiastujące, że idea przestała być źródłem jakiegokolwiek kodeksu moralnego. Tutaj właściwie dojmuje relatywizm podsycony czarnym humorem w serialu, z którego rodzi się perspektywa nihilistyczna i romans fabularny z chaosem i bezsensem świata. W tej mnogości wymiarów gubi się bowiem indywidualizm jednostki, zacierają się wartości i idee, które nieustannie się w serialu dezaktualizują. Ujął to dobrze pomysłodawca serialu Dan Harmon w wywiadzie w ramach „The Search For Meaning” stwierdzając, że właśnie Rick and Morty stanowi w wolnym tłumaczeniu „odpowiedź na wszystkie bolączki istnienia”.

rickimorty.fandom.com

Innym wątkiem często podejmowanym w serialu jest ekologia. To dzięki przygodom Ricka i Mortiego dowiadujemy się chociażby o zaburzeniach biosfery, czy teorii gatunkowej, jak w odcinku z Frankensteinem. Zresztą serial doczekał się swoich poważnych analiz naukowych zawartych w książce Matta Brady’ego „The Science of Rick and Morty: Nienaukowy przewodnik po świecie nauki”, która pozwala nam rozwikłać poruszane tematy i wyjaśnić czasem bardzo hermetyczne nazewnictwo naukowe przeplatane ironią.

Nie bez przyczyny bardzo często można spotkać się zatem ze zgrywną opinią, że serial ten to bajka dla ludzi o wysokim IQ. Co stanowi jednak największy atut Ricka i Mortiego ? Że nawet po odrzuceniu wątków egzystencjalnych lub teorii naukowych, zostanie nam po prostu bardzo dobra produkcja rozrywkowa zaadresowana do każdego. Choć nie każdemu musi przypaść do gustu.

A MOŻE „FAUST” NA EKRANIE?

„Faust” w europejskim kodzie kulturowym, jest znany głównie z perspektywy motywu literackiego zgłębionego i przedstawionego w poemacie dramatycznym  Johanna Wolfganga von Goethego. Jednak filmowa – faustowska opowieść, sięga w swoich inspiracjach dalej, aż do ludowej germańskiej legendy, a właściwie licznych legend opiewających tytułową postać Fausta. Całość tej specyficznej  twórczości ludowej nazywana była zresztą  „Faustbucher” (Księgi o Fauście).

31 Faust ideas | goethe's faust, goethe, charles gounod
Plakat Karla Michela do filmu „Faust” z 1926 r.

Na tym opiera się fabularna wyjątkowość i symbolizm dzieła wyreżyserowanego w 1926 roku przez Friedricha Wilhelma Murnaua. Murnau zapisał się na kartach historii kina takimi produkcjami, jak chociażby „Nosferatu: Symfonia grozy” (chyba jego najsłynniejsze dzieło), czy „Portier z hotelu Atlantic”, które to filmy po dziś dzień stanowią rodzaj kulturalnego fenomenu – produkcji kultowych.

Ten fenomen jednak trzeba odkryć samemu. Na pierwszy rzut oka można się zastanawiać po co wracać do klasyki kina, do filmów trzeszczących, starych i czarno-białych? Czy efekty specjalne i wyostrzona wielobarwność nie wystarczą? A no, czasem warto zagustować w czymś innym. Tym bardziej, że w pandemicznej rzeczywistości szukamy często czegoś nieznanego. Witajcie w filmowym świecie „Fausta”…

Nie ma się co oszukiwać. „Faust” to jednak coś odmiennego. Można mieć wrażenie, że kino grozy dla współczesnego widza stanie się dobrą komedią. To jednak tylko na pierwszy rzut oka. Drugim rzutem, przy zgaszonym świetle,  z ludowych bajań wynurza nam się na ekranie postać mędrca, starca, świadomego swojego losu i zbliżającego się kresu życia. Na jego drodze pojawia się z nagła Mefistofeles oferujący Faustowi swoje niecne-diabelskie plany oddania mu swej duszy, za co Faustowi zwrócona by została młodość. Nie brakuje ukazanego skrzenia radości, szaleństwa, zauroczenia – poznaną Małgorzatą. Ukaże się cała paleta barw – płomiennych przeobrażeń stanów, od tragedii do szczęścia i wieńczącego całość przesłania o miłości, mogącej przezwyciężyć wszystko.

Wbrew pozorom, sama fabuła dzieła stanowi tylko przyczynek do programowego ukazania kunsztu filmu ekspresjonistycznego. Opowieść fabularna nie ma zbytnio skomplikowanej struktury, czy kłębiących się alogicznie wydarzeń. Wręcz przeciwnie, w swojej prostocie, przenosi uwagę odbiorcy na sposób obrazowania.

Ukazujący się na samym początku filmu, złowrodzy wędrowcy na koniach są najlepszym przykładem kunsztu realizatorskiego, różnorodności użytych tricków optycznych w warstwie realizatorskiej, mnogości następujących po sobie obrazów. Widza, szczególnie współczesnego, zaskoczy wyjątkowość już na samym poziomie historii czarno-białej i nastrojowej muzyki.

Dobitnie zaskakują nowatorskie, jak na owe czasy powstawania filmu użyte kontestatorsko efekty specjalne, łącznie z osnutym już filmową legendą odgórnym ruchem kamery, czy motywem Mefista ciążącego ponad miejską zabudową, który demonicznie miasto przysłania swoim płaszczem, ściągając na nie klątwy zarazy i zepsucia.

Wszystkie smaki kina – 89. „Faust” (1926) | Czipsy dwa w magicznym  świecie...
Kadr z filmu „Faust” w reż. F.W. Murnaua

Zaskakuje także aktorska kreacja Gosta Ekmana w roli Fausta, który z pełnym profesjonalizmem uwydatnia faustowskie emocje i dramat jednostki. W roli Małgorzaty, urzekająca Camilla Horn, w pozostałych rolach: Frida Richard, Eric Barclay, Hanna Ralph i oczywiście Emil Jannings, grający Mefistofelesa , który jako postać jest wprost przepełniony kontrastami, od grozy i niepojętego przerażenia, do uśmiechu, ironii, wręcz komedii. Nazwiska raczej za wiele nam nie mówią, ale warto otworzyć nową kartę na komputerze, żeby zerknąć z ciekawości w ich bogate aktorskie wcielenia.

Film ten pozostaje fasadowym dziełem ekspresjonistycznym, z całą frenezją obyczajowego dramatu, po obraz rodem z horroru. Ekspresjonizm niemiecki daje swój wyraz szczególnie przez główny- osobliwy, niecodzienny motyw.

 „Faust” chociaż może nużyć, jest wart uwagi przez swoją osobliwość. Spotęgowanie wewnętrznego rozdarcia, użycie głębokich symboli, zaskakuje. Produkcja ta z całą pewnością zasługuje na uznanie, nie tylko spośród produkcji czysto ekspresjonistycznych, ale także w całej historii kina. Polecam odkrywać na nowo filmy takie jak te, lekko zakurzone, ale dalej warte uwagi. Nie od razu Hollywood zbudowano, a współczesnemu odbiorcy przypada ten przywilej delektowania się powolnym procesem przechodzenia kina do formy, jaką znamy dziś.

 ~Jakub Horbacz