Miłosz Węgrzyn
Zawsze sceptycznie podchodziłem do tworzenia przesadnie rozdmuchanych działów promocji przez władze polskich miast. Urzędnicy w nich pracujący organizują przy współudziale wynajętych do tego celu agencji marketingowych i PR-owskich kosztowne kampanie, mające zachęcić inwestorów do ulokowania swojego kapitału, turystów do odwiedzenia, a mieszkańców do aktywnego udziału w różnego rodzaju eventach. Wszystko to zostaje spięte klamrą w postaci jakiegoś chwytliwego sloganu, który ma wyróżniać się na tle pozostałych ośrodków. Prawie nikt w tym całym cukierkowym opakowaniu nie dostrzega, że najlepszą wizytówkę danemu miastu wystawiają sami mieszkańcy oraz samorządowcy nim zarządzający.
Nie inaczej było w przypadku Radomia. Slogan „Radom – siła w precyzji” miał być jednym z elementów kreowania wizerunku, iż jest „to miejsce tworzone przez przedsiębiorczych ludzi, których doświadczenie i umiejętności oparte są na dokładności. (…) Ten zakres cech odwołujących się właśnie do precyzji należy wyeksponować na drodze do stworzenia spójnej, wiarygodnej i unikatowej marki. Marki, która da możliwość rozwoju w wielu obszarach funkcjonowania miasta i pozwoli mu zaistnieć jako atrakcyjny punkt na mapie Polski. Atrakcyjny gospodarczo, kulturalnie, edukacyjnie, a także turystycznie” – czytamy na stronie internetowej miasta. Normalnie cud, miód i malina. Przynajmniej do 16 grudnia…
Wówczas to „chytra baba” udowodniła, że slogan został wprawdzie użyty właściwie, a Radom ”to centrum techniki precyzyjnej, opartej na szczególnych predyspozycjach mieszkańców miasta, które w skrócie można nazwać przedsiębiorczością (inwencją)”, lecz do realizacji założeń kampanii promocyjnej nie trzeba wydanych już (niestety!) tysięcy złotych, a zaledwie trzech precyzyjnie – co warte podkreślenia – uchwyconych butelek orzeźwiającego napoju Zbyszko 3 cytryny, za około 2,80 zł każda. Ciężko będzie przebić tak atrakcyjną ofertę, oj ciężko… Dlatego dla agencji PR-owskich pozostaje chyba tylko jedna możliwość – oskarżyć „chytrą babę” o… dumping.